Paulina Guzik: można stać murem za ofiarami i nie wierzyć w to, o co oskarża się Jana Pawła II
| Polska Agencja Prasowa SA
Można stać murem za zranionymi w Kościele, a jednocześnie nie wierzyć w każde słowo najnowszych rewelacji o Janie Pawle II - mówi Paulina Guzik, reżyserka filmu Szklany Dom o odpowiedzi Jana Pawła II na kryzys wykorzystywania seksualnego w Kościele.
Zródło:
W tym artykule autorka powołuje się na wypowiedź naszej Członkini, pani Danuty Rybickiej.
My nie przypuszczamy,
my nie wierzymy,
my po prostu wiemy, że tak było! (jak powiedziała Danuta Rybicka - naoczny świadek wydarzeń)

Red. Krzyżak: stawianie tezy, że kard. Wojtyła tuszował pedofilię, jest nadużyciem.
Stawianie w oparciu o dokumenty IPN tezy, że kard. Karol Wojtyła tuszował pedofilię, jest nadużyciem - powiedział PAP kierownik działu krajowego Tomasz Krzyżak. Dodał, że nieuprawniona jest również teza, iż będąc klerykiem Wojtyła musiał być świadkiem niewłaściwych zachowań ze strony kard. Sapiehy
Krzyżak odniósł się do wyemitowanego w poniedziałek w....
więcej:

Abp Grzegorz Ryś na spotkaniu z młodzieżą: Nie mam cienia wątpliwości, że Jan Paweł II się obroni
- Patrzą na nas jak na kompletnych wariatów - powiedział metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś. Arcybiskup odniósł się w ten sposób do ostatnich ataków na papieża za rzekome tuszowanie przez niego pedofilii w Kościele.
Abp Ryś został zapytany o pojawiające się w przestrzeni publicznej zarzuty wobec Jana Pawła II w sprawie tuszowania pedofilii wśród duchownych podczas spotkania z uczniami Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi.
Hierarcha przyznał w relacji ze spotkania, zamieszczonej na stronie internetowej archidiecezji łódzkiej, że choć nie może nazwać się przyjacielem Jana Pawła II, to pamięta kilka spotkań z nim. Przypomniał, że do jednego doszło podczas pielgrzymki papieża do Polski w 1997 r. w zakopiańskiej Księżówce.
Zaznaczył, że Jan Paweł II przyjechał tam późnym wieczorem i pomimo mocnego zmęczenia rano o świcie jako pierwszy był w kaplicy. - Nigdy już potem nie czułem się tak idiotycznie i tak głupio. Byłem młody, zdrowy i silny, on był mocno starszym panem (...). I po takiej robocie, takim wykończeniu, on przyszedł przed nami. Byłem w ciężkim szoku i pomyślałem wtedy, że to był klucz do jego osoby - wspominał abp Ryś.
Memy o Janie Pawle II kontra encykliki
- Co do memów i oskarżeń, jakie są teraz wystosowywane w kierunku osoby papieża, to chcę powiedzieć dwie rzeczy. Jeśli chodzi o te memy, to jest tylko jeden sposób, żeby się z nimi zmierzyć: siądźmy raz na dwa tygodnie i czytajmy teksty papieża. Nie to, co o nim tam jeden czy drugi gada, tylko zmierzmy się z nim. I zróbmy to na przykład przez rok, i jak po roku będziecie dalej mówić o papieżu na poziomie dowcipów rysunkowych, to ok. Ale jak po tym roku wam przejdzie i stwierdzicie, że to był ktoś, kogo warto słuchać, to ja będę szczęśliwy - stwierdził.
Zaznaczył, że to, co papież napisał i czego uczył, "ma ogromny ciężar gatunkowy". - Jak były strajki w Gdańsku, to ludzie pierwsze co zrobili, jak przyszli na ten strajk, to powiesili portret papieża. Oni mieli przekonanie, że gdyby nie to, że on był rok wcześniej w Polsce, to cała ta rewolucja Solidarności byłaby kompletnie niemożliwa - ocenił.
Zdaniem hierarchy, "żyjemy w Polsce, w której można powiedzieć wszystko o każdym". - I chwała Bogu, bo to jest stan wolności (...). Wszystko jestem w stanie postawić w tym zakładzie, że gdyby nie Jan Paweł II, to nadal musielibyście żyć w kraju, w jakim ja musiałem żyć - mówił. Podkreślił, że "nikt na świecie nie rozumie tego, co Polacy robią dzisiaj z Janem Pawłem II". - Patrzą na nas jak na kompletnych wariatów - dodał............................
Zobaczcie sami. Warto. Trzeba mieć 30 minut wolnego czasu:
https://www.youtube.com/watch?v=I3oC1CQwnEk

Watykanistka Valentina Alazraki: Jana Pawła II cechowała niezwykła harmonia wiary i działania
Wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest spójne z jego działaniami. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność – mówi w rozmowie z KAI Valentina Alazraki Crastich. Watykanistka i korespondentka meksykańska. Dziennikarka, która towarzyszyła Janowi Pawłowi II podczas 100 jego podróży apostolskich.
Łukasz Kaczyński (KAI): Otrzymała Pani doktorat honoris causa krakowskiej uczelni papieskiej w uznaniu pracy dziennikarskiej na rzecz biskupów Rzymu oraz Kościoła katolickiego. Czym jest dla Pani to wyróżnienie?
Valentina Alazraki Crastich: - To wielka niespodzianka. Kiedy zaczynałam tę pracę na początku pontyfikatu Jana Pawła II, miałam 23 lata i na pewno nie wyobrażałam sobie, że spotka mnie taki zaszczyt po prawie 45 latach pracy dziennikarskiej związanej z Watykanem. Wyróżnienie ze strony krakowskiej uczelni, której patronuje papież Polak, odbieram jako uznanie sposobu wykonywania przeze mnie pracy dziennikarza, jak i chęci ukazywania przeze mnie ludzkiego oblicza Jana Pawła II, z którym współpracowałam najdłużej.
Starałam się w swoich relacjach mówić o nim nie tylko jako o papieżu, ale także o człowieku. Żeby moi odbiorcy zobaczyli go jako kogoś bliskiego, wręcz członka ich rodziny. Co więcej, po jego śmierci poczułam się w obowiązku, by dalej mówić o papieżu z Polski. By jego dziedzictwo nie zostało zapomniane, zwłaszcza wśród nowych pokoleń. To nasz obowiązek moralny - przekazywać ludziom nie tylko historię życia św. Jana Pawła II, ale wszystko, co powiedział, napisał i robił oraz opisywać w jaki sposób sprawił, że świat jest lepszy.
Jednocześnie starałam się, by moja praca zawodowa odzwierciedlała to, że chcę żyć wiarą. By uniwersalne wartości, takie jak godność ludzka, były w niej zawsze obecne, szczególnie przez szacunek i wysłuchanie drugiego człowieka. Nigdy nie powiedziałam żadnego kłamstwa oraz czegoś, czego powiedzieć nie powinnam. Zawsze mówiłam i mówię tylko to, w co wierzę. Ten doktorat traktuję więc jako uhonorowanie mojej pracy zarówno podczas pontyfikatu Jana Pawła II, jak i po jego zakończeniu.
KAI: Obecnie w mediach trwa ostra debata na temat podejścia św. Jana Pawła II do problemu pedofilii w Kościele. W wywiadzie dla KAI George Weigel stwierdził, że „psychopaci oszukują ludzi, nawet świętych” oraz że każdy, kto sugeruje, że papież Polak świadomie ignorował nadużycia seksualne w Kościele, wykazuje się ignorancją co do charakteru św. Jana Pawła II. Zgadza się Pani z takimi stwierdzeniami?
- Absolutnie. Każdy, kto poznał Jana Pawła II za życia, widział doskonale, jak on funkcjonował. Dlaczego tak mocno Ojciec Święty docierał do ludzi, zwłaszcza młodych, ze swoimi przesłaniem i głoszeniem Ewangelii? Bo wierni widzieli, że to, co mówi papież Polak, jest tym, co robi. To była harmonia wiary i działania. Niezwykła wręcz w dzisiejszym świecie integralność i spójność.
Kiedy rozpoczęły się głośne skandale seksualne w Kościele, a więc około 2002 r., Jan Paweł II wezwał kardynałów do Rzymu i przedstawił swoją wizję tego, jak należy zarządzać w takich sytuacjach. Jednocześnie trzeba wskazać, że niektórzy z oskarżanych działali bardzo wyrafinowanie oraz że mieli już rozbudowaną sieć wspólników swoich zbrodni zarówno w Watykanie, jak i poza nim. Dzięki temu potrafili oszukiwać w bardzo rozległy sposób, jak na przykład robił to Marcial Maciel Degollado w moim ojczystym Meksyku.
Mając tego świadomość, jak i znając z bliska Jana Pawła II, a także przeżywając jego proces wyniesienia na ołtarze, myślę, że przyjmowanie, że papież Polak świadomie coś ukrywał czy ignorował w materii nadużyć seksualnych w Kościele, to zakwestionowanie jego osoby, charakteru jego pontyfikatu i wszystkiego, co zrobił. Myślę, że podejmował on działania zawsze, gdy tylko takie tragiczne informacje docierały do niego bezpośrednio. A czy mogło być tak, że nie wszystko do niego trafiało, to już temat odrębny.
KAI: Walka z pedofilią i innym nadużyciami seksualnymi w Kościele trwa. Jak ocenia Pani tę sytuację? Czy Kościół idzie w dobrym kierunku i czy w Pani ocenie społeczeństwa zachodnie zdają sobie sprawę, że to nie jest tylko problem duchownych, ale ogółem całego społeczeństwa?
- Sądzę, że droga działań w tym zakresie została jednoznacznie wyznaczona, ale Kościoły w poszczególnych krajach idą po niej szybciej lub wolniej. Są też niestety państwa, gdzie wciąż neguje się w ogóle istnienie nadużyć seksualnych ze strony duchownych.
Trzeba mieć świadomość, że to, że nie doszło do ujawnienia wielkich skandali, nie oznacza, że nie ma takich zdarzeń. Najważniejsze moim zdaniem jest to, by Kościół naprawdę zrozumiał, że ofiary muszą być zawsze w centrum jakichkolwiek działań. Muszą być wysłuchane, zrozumiane, trzeba im wierzyć i pomagać w procesie uzdrowienia. Bo zadośćuczynienie to pierwsza odpowiedź na wyrządzone krzywdy.
Po drugie Kościół musi przyjąć, że, niestety, stracił ogromnie wiele wiarygodności przez ukrywanie skandali seksualnych lub zarzucenia mediom, że je one ujawniały. Brak jasnego stanięcia po stronie ofiar sprawia, że media nie będą sprzymierzeńcem Kościoła. Bo wsparcie ofiar to praca, którą Kościół może podjąć właśnie z dziennikarzami. Kościół musi zrozumieć, że ludzie nie przebaczą kłamstwa i ukrywania.
Oczywiście, że nadużycia seksualnie nie dotyczą tylko Kościoła katolickiego i są obecne w różnych grupach społecznych czy nawet w rodzinach, jednak formułowanie takiej odpowiedzi na zarzuty wobec osób duchownych traktowane jest często jako odrzucanie winy. Nie da się ukryć, że od Kościoła i jego przedstawicieli można oczekiwać więcej. Nadużycia seksualne ze strony duchownych to bardzo poważna sprawa. Od lekarza oczekuje się uleczenia, a od kapłana opieki duchowej, a nie krzywdy cielesnej i wynikającej z niej psychicznej.
KAI: Jak z perspektywy wieloletniego doświadczenia dziennikarskiego w Watykanie ocenia Pani obecność tematyki papieskiej w mediach światowych?
- Przed pontyfikatem Jana Pawła II informacje dotyczące Kościoła i urzędu Ojca Świętego były zwięzłe i krótkie. Dzięki papieżowi Polakowi takie wiadomości przeniosły się na pierwsze strony gazet czy później portali internetowych, stawały się też głównymi newsami w telewizji i radiu. Wszystko dzięki jego pracy – myślę, że z uwagi na jego wyjątkowe zdolności medialne, poruszanie aktualnych problemów w swoich kazaniach, które były transmitowane przez media, jak i podróże po całym świecie. Jednocześnie do tych informacji, jakby całkiem naturalnie, dochodziły zagadnienia społeczne, polityczne czy gospodarcze związane z miejscami, do których przybywał. To wszystko sprawiło, że osoba Ojca Świętego z kogoś nieosiągalnego i dalekiego, stała się przyjacielem rodziny w niektórych domach.
Ten trend odmienił się po objęciu posługi Piotrowej przez Benedykta XVI. Papież ten wszedł w swój pontyfikat spotykając się z wielką liczbą uprzedzeń, jakie media miały do jego osoby jako prefekta Kongregacja Nauki Wiary. Często, jak pamiętamy, określany był rottweilerem wiary. Do tego doszła kulminacja skandali związanych z nadużyciami seksualnymi w Kościele, których szczególne opisywanie przez media rozpoczęło się pod koniec pontyfikatu Jana Pawła II, a także niezrozumienie intencji Benedykta XVI czy błędy w komunikacji.
Można powiedzieć, że cały jego pontyfikat miał negatywny przekaz medialny. Zapominano, jak wiele dobra duchowego przyniósł ten czas. Zmieniło się to z objęciem Watykanu przez Franciszka, któremu, można wręcz stwierdzić, media wybaczały wszystko – ale też do czasu. Ten „miesiąc miodowy” skończył się wraz z nagłośnieniem skandalu homoseksualnego w Chile 5 lat temu. Niektóre media stały się krytyczne wobec obecnego papieża i trwa to do tej pory.
KAI: Czy Franciszek radzi sobie z obecnymi wyzwaniami Kościoła?
- Papież Franciszek stał się niejako „wiosną Kościoła”. Zdecydował się zejść do ludzi, bo jest osobą prostolinijną, bezpośrednią i spontaniczną. Sam też podkreśla, że pewne rzeczy tylko zaczyna. Stawia pytania, których wcześniejsi papieże nie zadawali: o świat współczesny, o homoseksualność, o osoby rozwiedzione, ogółem o to, jak zmienia się rzeczywistość i gdzie oraz jaka jest w tym rola Kościoła. Jednocześnie nie daje odpowiedzi. Stawia te pytania i czeka, co się wydarzy. To taka synodalność w drodze.
Ta metoda jest z jednej strony dobra, bo pokazuje otwartość osoby Ojca Świętego, ale niestety jednocześnie może wprowadzić zagubienie wiernych. Bo rozpoczęta została dyskusja dotycząca niektórych trudnych życiowych problemów członków Kościoła, choć jego powszechna doktryna w żaden sposób się nie zmieniła. Niemniej mentalność, która charakteryzuje papieża Franciszka, jest na urzędzie papieskim dobra, bo pokazuje otwartość Kościoła na wszystkich. Skupienie się też na tej jednej ewangelicznej owcy, które się zagubiła, a nie tylko na pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu, które w Kościele się dobrze zachowują. Choć doprowadziło to do polaryzacji, z uwagi na obecność w strukturach kościelnych ludzi bardziej tradycyjnych, którzy są w swego rodzaju kontrze do nauczania papieża Franciszka.
Wielkim wyzwaniem staje się zatem, zwłaszcza po śmierci Benedykta XVI, niedoprowadzenie do realnego rozłamu i podziału w Kościele. Niemniej możemy oczekiwać, że do jakiejś formy konfrontacji dojdzie i pewnie w niedalekiej przyszłości zobaczymy, jakie będą jej rezultaty.
Rozmawiał Łukasz Kaczyński, współpraca Mateusz Zimny / Kraków
O Valentina Alazraki:
https://en.wikipedia.org/wiki/Valentina_Alazraki
en.wikipedia.org
Źródło:
https://www.ekai.pl/valentina-alazraki-crastich-odebrala-tytul-doktora-honoris-causa-upjpii/
.ekai.pl

Czy Jan Paweł II znał prawdę o pedofilii? Hierarchia nie potrafi, więc to świeccy bronią papieża
Marek Kęskrawiec
Nikt dokładnie nie wie, ile postawiono w Polsce pomników Jana Pawła II, ale pewnie jest ich już grubo ponad 800. Wiele z nich to projekty tak nieudane, że wyglądają jak parodia papieża Polaka. Parodią jest też sposób kultywowania pamięci po nim, który kojarzy się bardziej z bazarem lub wesołym miasteczkiem niż z upamiętnianiem wielkiego humanisty i myśliciela. Nic dziwnego, że wytworzony obraz „dobrotliwego dziadka z kremówką” nie trafia zupełnie do młodego pokolenia.
Eksplozja negatywnych emocji i słabo udokumentowanych oskarżeń o ukrywanie przez Jana Pawła II zjawiska pedofilii może oburzać. Ale czy naprawdę powinniśmy się jej dziwić? Przez lata polskie elity kościelne i państwowe uczyniły z naszego papieża osobę zupełnie nietykalną.
Kiedy na świecie dyskutowano o przesadnej (rzekomo) promocji kultu maryjnego lub o taśmowej produkcji świętych za jego pontyfikatu, w Polsce jakiekolwiek głosy krytyki były brutalnie ucinane. Tak jakby już sam opis niejednoznacznego odbioru nauk papieża był ciężkim grzechem, a on sam był Bogiem, a nie człowiekiem, który - jak każdy z nas - może czasem zbłądzić. Żyliśmy w przeświadczeniu, że cały świat nam zazdrości i bezgranicznie kocha Wielkiego Polaka.
Stworzyliśmy obraz tyleż piękny, co pusty. Z czasem doszło do tego, że wokół Jana Pawła II wytworzono atmosferę uwielbienia, którą można by porównać ze sceną na temat poezji Juliusza Słowackiego w „Ferdydurke”. Ma zachwycać i już, niczego więcej nie trzeba tłumaczyć. A kto tego nie rozumie, ten głupiec lub skandalista.
Jednowymiarowa pamięć o świętym
Naprawdę, trudno się dziwić, że w końcu, zarówno w środowisku ludzi w średnim wieku, jak i pośród młodzieży (tylko 9 proc. ludzi w wieku od 18 do 29 lat ma pozytywny stosunek do Kościoła!), Jan Paweł II stał się jednowymiarową, papierową postacią. A im bardziej zabraniano go krytykować, tym silniej narastał bunt, który w końcu wybuchł gwałtownie w związku z aferą wokół arcybiskupa Waszyngtonu, Theodore’a McCarricka, pedofila, któremu kapelusz kardynalski zakładał na głowę Jan Paweł II. Dziś wychodzi na jaw, że zarówno w tej, jak i w kilku innych sprawach (np. Marciala Degollado), papież był odcinany od informacji, w czym miał brać udział ks. kard. Stanisław Dziwisz.
Mało tego, w Polsce, po wielu skandalach z książętami Kościoła zamieszanymi w ukrywanie pedofilów w sutannach oraz pod wpływem ostatnich sporów o ustawę aborcyjną - część opinii publicznej uznała, iż niemożliwe jest, by o pedofilskich aferach nic nie wiedział Jan Paweł II. Przypuszczono na niego niesprawiedliwy atak, ale odpowiedzialność za to ponosi w dużej mierze nasz Episkopat, który wciąż nie rozpoczął procesu radykalnego rozliczenia się z porażającymi faktami i reaguje tylko wtedy, gdy jest przyparty do ściany. A gdy zaczyna bronić dobrego imienia Jana Pawła II, robi to tak nieudolnie, że tylko pogarsza sprawę.
Nic dziwnego, że walkę o pamięć papieża Polaka powoli przejmują świeccy katolicy. Szczególną uwagę trzeba tu zwrócić na stowarzyszenie „Środowisko ks. Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II”, zrzeszające ludzi, których arcybiskup Wojtyła chrzcił, udzielał ślubów, jeździł w góry lub na kajaki, a po przeprowadzce do Watykanu brał na pielgrzymki, by na nich posługiwali (np. jako lekarze). W wydanym 19 listopada oświadczeniu biorą oni w obronę zmarłego papieża i przypominają zapomniane fakty, jak choćby ten, że Jan Paweł II jako pierwszy papież zainicjował walkę z kościelną pedofilią, za co amerykański tygodnik „Time” uhonorował go tytułem Człowieka Roku 1994.
- Dzisiejsze, niezwykle ostre oceny postawy Jana Pawła II nie uwzględniają faktu, iż polski papież umarł 15 lat temu - mówi członek zarządu stowarzyszenia, Henryk Walczewski, z zawodu sędzia. - Osądza się go z perspektywy obecnej, szerokiej wiedzy na temat zjawiska pedofilii lub innych patologii w Kościele.
Tymczasem w ocenie Jana Pawła II powinniśmy raczej kierować się tym, co działo się w czasach jemu współczesnych, kiedy te problemy nie były powszechnie znane lub uważane za marginalne. W tak głośnej dziś sprawie kardynała Theodore’a McCarricka pierwsze udokumentowane oskarżenia pojawiły się dopiero w 2017 roku. Wcześniejszych podejrzeń nie udało się uwiarygodnić ani Kongregacji ds. Biskupów, ani amerykańskim służbom wywiadowczym czy też niezwykle silnym mediom, jak „The New York Times”, „The Washington Post” czy CNN. Prezydent Bill Clinton uhonorował nawet McCarricka nagrodą za walkę o prawa człowieka! Nie rozumiem więc, na jakiej podstawie głosi się obecnie tezy, że Jan Paweł II, ciężko schorowany już wtedy człowiek, znał prawdę o McCarricku i ją ukrywał - mówi Henryk Walczewski. - Osoby kwestionujące postawę zmarłego papieża zachowują się tak, jakby przy ocenie jego świętości liczyło się kryterium sprawnego zarządzania Kościołem i jego kadrami, tymczasem to nie zdolności organizacyjne świadczyły o jego wielkości i to nie one przyciągały tak wielkie tłumy na spotkania z Janem Pawłem II.
W efekcie obecnej nagonki zaczyna lansować się na świecie wykrzywiony obraz polskiego papieża, z którego usuwane są fundamenty świadczące o wyjątkowości jego pontyfikatu i zastępowane oskarżeniami, które za jego życia uznalibyśmy za absurdalne. Tymczasem, zdaniem Henryka Walczewskiego, Karol Wojtyła stał się przywódcą Kościoła, który zupełnie zmienił sposób funkcjonowania papiestwa dotychczas ukrytego za spiżową bramą.
- Wynikało to wprost z jego cech charakteru - uważa Walczewski. - On był zawsze światu życzliwy, otwarty na drugiego człowieka, umiał słuchać. Nie przypadkiem w naszym środowisku mówiliśmy do niego „wujku”. I nie przypadkiem tak wiele osób, które Wojtyła kształtował, uczyniło swe życie wartościowym i sporo osiągnęło. To są często wybitne jednostki, o wysokich walorach moralnych, a nie żadne podejrzane kreatury dorastające pod skrzydłami obrońcy pedofilów.
Walczewskiego szczególnie boli sposób, w jaki na obecny kryzys Kościoła i autorytetu Jana Pawła II reaguje nasza hierarchia kościelna: przemawiając nowomową oderwaną od realiów współczesnego świata. - Jeśli mieszkający w pałacach biskupi mówią o prześladowaniach chrześcijan, to ciężko wymagać, aby obecna młodzież, nieskora do uznawania jakichkolwiek autorytetów, traktowała to poważnie - uważa Henryk Walczewski. - Paradoksalnie ludzie, którzy chcą walczyć o dobre imię Jana Pawła II, wbijają klin między niego a tych, na których polskiemu papieżowi najbardziej zależało. Mówię tu oczywiście o młodzieży. Przecież Karol Wojtyła był prekursorem włączania młodych ludzi w dyskusje o Kościele i poważnego ich traktowania. Uczniowie i studenci przychodzili do niego nie tylko po to, by go słuchać, ale też by z nim dyskutować, po partnersku. Potem te rozmowy i ta młoda energia przenikały do nauk Ojca Świętego. Szkoda że tak rzadko się dziś o tym przypomina.
Walczewski doświadczał tego osobiście, bo od dziecka chodził ze swoimi rodzicami na spotkania z Wojtyłą w jego domu. Uczestniczył też w środowiskowych wycieczkach i spływach kajakowych, podczas których przyszły papież w rodzinnej atmosferze prowadził z dorosłymi i ich dziećmi rozmowy o ważnych sprawach. - Uczył nas słuchać, uczył ekumenizmu i tolerancji - wspomina Walczewski. - Proszę zauważyć, że w naszym stowarzyszeniu działają ludzie o najróżniejszych poglądach, ale nie przeszkadza nam to darzyć się wzajemnie szacunkiem.
Henryk Walczewski stara się podchodzić racjonalnie do ostatnich antykościelnych protestów. Jego zdaniem to „wkurzenie” jest skutkiem społecznej irytacji na sposób, w jaki hierarchia kościelna reaguje na kolejne skandale pedofilskie. - Jana Pawła II cechowała ogromna empatia wobec ludzi, szkoda że brakuje jej dzisiejszym przywódcom Kościoła w Polsce - uważa Walczewski.
- Kościół musi zacząć się wreszcie uczciwie rozliczać, nie może przemilczać faktów i wciąż się żalić. Byłoby lepiej, gdyby potrafił dotrzeć do młodzieży i pokazać jej, jak wiele w naszym codziennym życiu zawdzięczamy papieżowi - wolność osobistą i narodową niepodległość, prawo do demonstrowania swoich poglądów, wolność gospodarczą, włączenie do wspólnoty wolnych narodów i życie bez strachu, ograniczenie ubóstwa. Wszystko to zostało wywalczone przez pokolenie „Solidarności” dzięki ideom, które głosił papież na całym świecie.
Ojciec Święty zakremówkowany
Stefan Życzkowski, członek zarządu stowarzyszenia i współwłaściciel firmy „ASTOR” (dostawcy najnowszych technologii IT dla przemysłu) podkreśla, że wyłaniający się ostatnio z mediów obraz Jana Pawła II nie ma nic wspólnego z jego osobistymi doświadczeniami. - Widzę w tym wiele politycznej propagandy, którą wspomaga Internet, gdzie łatwo manipulować emocjami, a trudniej prowadzić uczciwą, merytoryczną dyskusję - mówi Życzkowski.
- Ja zaś zapamiętałem Karola Wojtyłę jako człowieka, któremu ufaliśmy. Człowieka, który był wybitnym humanistą i myślicielem, prostolinijną osobą, bardzo świadomą granic między dobrem i złem. Gdyby był papieżem ukrywającym zło w imię kapłańskiej korporacji, nigdy nie zyskałby tak wielkiej popularności. Wierni na całym świecie byli spragnieni kontaktu z tym dobrym, wrażliwym człowiekiem. Z papieżem, który darzył szacunkiem wyznawców innych religii i zaskoczył świat przebaczeniem dla zamachowca, który chciał odebrać mu życie.
Niestety, zdaniem Życzkowskiego, kult świętości Jana Pawła II sprawił w pewnym momencie, że zamiast widzieć w nim to, co było najważniejsze, skupiliśmy się na zagłaskiwaniu pamięci po nim. - „Zakremówkowaliśmy” go, ukryliśmy za fasadą setek pomników. Zapomnieliśmy o jego naukach duchowych - uważa Życzkowski. I podkreśla, że dzisiejsze ataki na Jana Pawła II w ogóle nie uwzględniają ówczesnych realiów, w jakich musiał działać. Np. tego, że Karol Wojtyła po przybyciu do Watykanu zetknął się ze skostniałym aparatem, który mocno opierał się zmianom. Nic więc dziwnego, że papież podczas swojego pontyfikatu nie zdołał rozwikłać wszystkich problemów, zwłaszcza afer pedofilskich, o których zaczęto mówić, gdy był już starym i schorowanym człowiekiem, borykającym się ze skutkami ciężkich ran odniesionych w zamachu.
- Wszystko to nie zmienia faktu, że polski Kościół nie ma dziś pomysłu, jak mówić o papieżu i jak go bronić - sądzi Życzkowski. - Episkopat stał się skostniały, a hierarchowie zachowują się tak, jakby nie bardzo znali Karola Wojtyłę i jego sposób widzenia świata oraz podejście do ludzi niezależnie od pochodzenia, wykształcenia, przekonań politycznych i wyznawanej religii. Tkwią zamknięci w swej twierdzy i nie potrafią otworzyć się choćby na tych wszystkich mądrych i wykształconych duchownych w średnim wieku, którzy mogliby dać naszej wspólnocie nową energię, pomoc jej wyjść z okopów. Dlaczego tacy księża nie mogliby zostawać biskupami?
Stefan Życzkowski pochodzi z rodziny, która utrzymywała od wielu lat bliskie kontakty z Karolem Wojtyłą. Jego matka, której przyszły papież dawał ślub, kupiła z nim nawet na spółkę kajak, który stoi dziś w Muzeum Archidiecezjalnym przy ul. Kanoniczej. Sam Stefan był przez ówczesnego biskupa krakowskiego ochrzczony, a w późniejszych latach spotykał się z nim wiele razy. Konsultował nawet kwestie związane z prowadzeniem firmy. - On był zwolennikiem rodzinnych przedsiębiorstw - wspomina Życzkowski. - Widział w nich „ludzki wymiar” kapitalizmu, przeciwwagę dla wielkich korporacji.
Właściciel „ASTORa” czuł wyraźnie, że to człowiek światły, od którego bije ogromna energia, a jednocześnie empatia. Wojtyła potrafił bowiem nie tylko mówić, ale też słuchać z przejęciem. - To był wybitny człowiek, a nie poczciwy dziadek, w którego go w pewnym momencie zamieniliśmy - uważa Życzkowski. - Nie pamiętamy, że już od II Soboru Watykańskiego angażował się w reformę Kościoła, a gdy przejął władzę w Watykanie, nie chciał siedzieć za murem, tylko jeździł po całym świecie z pielgrzymkami, promując Kościół, ale także słuchając uważnie wiernych. Dlaczego znał tak wiele języków? Bo miał szczerą potrzebę rozumienia ludzi i świata.
Życzkowski, podobnie jak Henryk Walczewski, podkreśla że pontyfikat Jana Pawła II miał wymiar przede wszystkim duchowy i że polski papież mniej skupiał się na kwestiach organizacyjnych, na które brakowało mu czasu. W efekcie, jako człowiek ufny, awansował ludzi wierząc w opinie swojego otoczenia, co nie zawsze prowadziło do najlepszych wyborów personalnych. Osobną kwestią jest też fakt, że pochodził z Polski, gdzie kler był latami szykanowany, często przy użyciu kłamstw i sfałszowanych dokumentów. Być może dlatego stał się ostrożny w ferowaniu wyroków wobec duchownych oskarżanych o przestępstwa obyczajowe, co bywało orężem w walce komunistów przeciw Kościołowi w czasach PRL.
- Dziś ludzie łatwo przypisują mu winy i cechy, które w ogóle nie leżały w jego naturze - twierdzi Stefan Życzkowski. - Robi się z niego człowieka współwinnego istnienia systemu tuszującego przestępstwa księży wobec dzieci, tymczasem Jan Paweł II szanował dzieci oraz młodzież, a także szczerze kochał wolność. Wiedział, jak bardzo ludziom jej brakuje i właśnie dlatego tyle zrobił dla upadku sowieckiego totalitaryzmu. Był też wielkim przeciwnikiem kary śmierci. To był wielki humanista i nie wierzę, by mógł świadomie akceptować krzywdzenie najmłodszych.
Stefan Życzkowski wyciąga też dalej idące wnioski. - Nawet jeśli doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak wielkim był Jan Paweł II przeciwnikiem aborcji i zwolennikiem prawa do życia każdej jednostki, to myślę, że w obecnym sporze o kształt ustawy aborcyjnej bardziej zależałoby mu na kształtowaniu postaw poprzez edukację niż na zaostrzaniu kodeksu karnego. Kiedy w 1993 r. polski parlament uchwalał ustawę o aborcji, papież zdawał sobie sprawę z niedoskonałości tego kompromisu, ale jednocześnie bardzo się z niego cieszył. Nie byłby zapewne zadowolony widząc policję naprzeciwko młodych demonstrantów. Taki obraz bardzo by go bolał.
Watykan to nie dyktatura
- Dziś obowiązuje płytkie podejście do Ojca Świętego, oparte na emocjach - dodaje Wojciech Krupiński, członek zarządu stowarzyszenia, z wykształcenia fizyk, a z zawodu informatyk. - Ludzie, zwłaszcza młodzi, szukają w Internecie tylko takich treści, które potwierdzają ich poglądy. Jak idą do lekarza, to z gotową internetową diagnozą, chcąc jedynie potwierdzić swą „wiedzę”. A jeśli medyk ma inne zdanie, to tym gorzej dla niego. Taka postawa jest widoczna również w dyskusji o polskim papieżu. Nie widzę próby dochodzenia do prawdy, odnoszenia się do faktów. Widzę emocje i krzyki, z których wyłania się zupełnie inny Jan Paweł II niż ten, którego poznałem. Ja zaś zapamiętałem człowieka wrażliwego na krzywdę. On nawet jak się z kimś nie zgadzał, to wciąż miało się wrażenie, że stara się go zrozumieć. Tylko taki ktoś mógł rozpocząć dialog z innymi kościołami chrześcijańskimi, ze środowiskami żydowskimi, z buddystami i muzułmanami. Człowiek zamknięty w katolicyzmie, unikający otwartości i przekonany o swej nieomylności na pewno nie mógłby efektywnie prowadzić takich spotkań.
Krupiński zwraca też uwagę na kolejny aspekt współczesnego, wykrzywionego spojrzenia na postać papieża Polaka. - Na Watykan patrzy się jak na dyktaturę, tymczasem nawet papież nie dysponuje tam nieograniczoną władzą. Nie może sobie swobodnie wymieniać kardynałów, tak jak tyran robi to wobec ministrów lub generałów. Kościół katolicki to ogromna organizacja, także w sensie geograficznym, mocno zróżnicowana kulturowo. Oczekiwanie od Jana Pawła II, by na przełomie tysiącleci dotarł do skrzętnie ukrywanych grzechów, które dopiero w ostatnich latach wychodzą na jaw, to przejaw skrajnej nieżyczliwości i braku realizmu.
Co z tym obrazem polskiego papieża można zrobić? Wojciech Krupiński zaleca kurację zawierającą mniejszą liczbę jego pomników, a zarazem uważniejszą lekturę nauk papieża. To pomoże nam odzyskać nieco przykurzoną wiedzę, kim naprawdę był Karol Wojtyła i jak bardzo kochał ludzi, zwłaszcza tych młodych. - Jestem człowiekiem wierzącym w pozytywistyczną pracę u podstaw - mówi Krupiński. - Kropla drąży skałę. Jeśli uda się przywrócić w przestrzeni publicznej rzeczową dyskusję o Janie Pawle II opartą na faktach, coraz mniej będzie wiary w to, że ten wybitny humanista mógł godzić się na krzywdę dzieci.
Źródło:
https://plus.dziennikpolski24.pl/czy-jan-pawel-ii-znal-prawde-o-pedofilii-hierarchia-nie-potrafi-wiec-to-swieccy-bronia-papieza/ar/c15-15314303
plus.dziennikpolski24.pl

Oświadczenie Stowarzyszenia “Środowisko ks. Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II”
Zarząd Stowarzyszenia “Środowisko ks. Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II”, którego członkowie przez dziesięciolecia zaprzyjaźnieni byli z ks. Wojtyłą – św. Janem Pawłem II, wyraża swoje głębokie zaniepokojenie i dezaprobatę wobec mediów i osób publicznych, które w ostatnim czasie próbują obarczyć Papieża Polaka odpowiedzialnością za tuszowanie zjawiska pedofilii w Kościele Powszechnym. Rozpowszechniane informacje są dowodem na niewiedzę lub złą wolę środowisk je szerzących.
Pragniemy zwrócić uwagę, iż w opublikowanym w dniu 10.11.2020 Raporcie Sekretariatu Stanu - Stolicy Apostolskiej dotyczącym Theodore’a McCarrica, nie ma żadnych informacji na temat tuszowania przez Jana Pawła II bezsprzecznych win byłego biskupa Waszyngtonu. Papież Polak był prekursorem walki z pedofilią w Kościele, za co otrzymał tytuł Człowieka Roku tygodnika Time w 1994 roku.
Ze swej strony prosimy wszystkich ludzi dobrej woli, by - w zalewie bezzasadnych zarzutów - bronili dobrego imienia Jana Pawła II. Jednocześnie apelujemy do polskich biskupów, aby w sposób transparentny, uczciwy i efektywny wyjaśnili wszelkie zarzuty stawiane hierarchom i duchownym Kościoła Katolickiego w Polsce oraz doprowadzili do powszechnie oczekiwanego zadośćuczynienia ofiarom ich postępowania.
Zarząd:
Wojciech Heydel
Wojciech Krupiński
Anna Pawełczyk
Emilia i Henryk Walczewscy
Stefan Życzkowski - prezes Stowarzyszenia
Członkowie Stowarzyszenia:
Lidia i Stanisław Abrahamowiczowie
Danuta Ciesielska
Władysława Czechowska
Urszula i Henryk Czubkowie
Agnieszka Czyżewska-Gidlewska
Agnieszka i Tadeusz Czyżewscy
Agata i Konrad Komnata
Zofia Krupińska
Paweł Malecki
Teresa i Piotr Maleccy
Dorota i Antoni Matuszkowie
Agnieszka Leszczyńska
Ewa i Adam Leszczyńscy
Małgorzata i Adam Piekara
Jacek Broel-Plater
Ewa i Janusz Riegerowie
Magdalena i Łukasz Rostworowscy
Tadeusz Rostworowski SJ
Danuta Rybicka
Maria Rybicka
Grzegorz Rybicki
Małgorzata i Stanisław Rybiccy
Grzegorz Szewczyk
Bożena Turowska
śp. Gabriel Turowski
Dorota Turowska Heydel
Maciej Tyczyński
Maria i Aleksander Tyczyńscy
Ewa Wisłocka
Maria Wisłocka
Alina i Jan Wodnieccy
Renata i Michał Wojtulewiczowie
Andrzej Zieliński
Agnieszka Życzkowska
Jolanta i Karol Życzkowscy
Teresa Życzkowska
Załącznik do Oświadczenia Stowarzyszenia
“Środowisko ks. Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II”
Jan Paweł II a walka z pedofilią w Kościele Katolickim
Oskarżenia kierowane pod adresem Jana Pawła II o tuszowanie pedofilii są szczególnie przykre i bezpodstawne, gdyż to właśnie papież rozpoczął metodyczną walkę z tym zjawiskiem na skalę kościoła powszechnego. Zainicjował ją w 1993 r. w związku z problemami ujawnionymi w Stanach Zjednoczonych, za co w roku 1994 otrzymał tytuł „Człowieka Roku” amerykańskiego tygodnika Time. Redakcja uzasadniała: „W roku, w którym tak wielu ludzi oglądało upadek wartości moralnych albo próbowało usprawiedliwić złe postępowanie, Papież Jan Paweł II z całą mocą głosił wizję prawego życia i wzywał świat do jej przyjęcia. Za tę jego niezłomność, czy też bezwzględność – jak powiedzieliby jego krytycy – został ogłoszony Człowiekiem Roku”.
W latach późniejszych Jan Paweł II podobne działania podjął w Irlandii. W kwietniu 2001, gdy zasięg problemów okazał się szerszy, ogłosił słynny dokument motu propio „Sacramentorum sanctitatis tutela”. Najważniejsze elementy tych działań to:
- Podniesienie wieku ochronnego małoletnich do 18 lat;
- Obowiązek natychmiastowego zgłaszania wszelkich podejrzeń dotyczących przestępstw seksualnych popełnianych przez ludzi kościoła bezpośrednio do Rzymu (poza Kongregacją ds. Duchowieństwa dodatkowo do Kongregacji Nauki Wiary kierowanej przez kard. Josepha Ratzingera).
Nie będąc zadowolonym z tempa tych działań Jan Paweł II w roku 2002 stanowczo skrytykował biskupów amerykańskich za zbyt opieszałe postępowanie i ostro potępił skandale seksualne (wobec tej „wstrząsającej zbrodni … ludzie muszą wiedzieć, że w stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby nieletnich”).
Niemiecki tygodnik Der Spiegel już po śmierci Jana Pawła II pisał o Nim: „nie trzeba nawet dodawać, że nakazywał postępować jak najsurowiej wobec winnych pedofilii we własnych szeregach”.
McCarrick i Raport Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej z listopada 2020
Analizując odpowiedzialność za nominację McCarricka należy pamiętać o kolejności zdarzeń: mianowanie go na kardynała nastąpiło w 2000 r., a pierwsze oskarżenie o wykorzystywanie seksualne małoletniego przez McCarricka wysunięto w roku 2017 – czyli ponad 12 lat po śmierci Jana Pawła II. Oto chronologia wydarzeń:
- - listopad 1999 r. - list od kard. Johna O’Connora zawierający jedynie ostrzeżenia bez dowodów;
- - Jan Paweł II zwraca się do abp. Giovanniego Battisty Re sekretarza Kongregacji ds. Biskupów, aby przesłał ten list do oceny osób, które znają realia amerykańskie, a zarazem by skierował prośbę do nuncjusza w USA abp. Gabriela Montalvo o przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie;
- - maj 2000 r. – cztery raporty biskupów amerykańskich o McCarricku nie potwierdzające żadnych zarzutów;
- - kongregacja nadal prowadzi i rozeznaje tę sprawę, zbiera opinie, analizuje dokumenty, włącznie z listami O’Connora i McCarricka; w końcu, ponad dwa miesiące po liście McCarricka, przekazuje papieżowi do podpisu nominację (to de facto Kongregacja wskazuje kogo należy nominować);
- - papież podpisuje ją 14 października 2000.
Należy przy tym zwrócić uwagę, że nie tylko Watykan błędnie ocenił postać McCarricka. W latach 1996 - 2014 McCarrick współpracował z Departamentem Stanu i Radą Bezpieczeństwa Narodowego USA, a służby wywiadowcze nie uchroniły kolejnych prezydentów (Bill Clinton, George Bush, Barak Obama) przed pokazywaniem się w jego towarzystwie. McCarrick był traktowany w Stanach jako ekspert od walki z pedofilią, a w roku 2000 prezydent Clinton wręczył mu nagrodę Eleanor Roosevelt Human Rights Award.
Także amerykańskie media, które otrzymały materiały oskarżające McCarricka, nie były w stanie ustalić konkretnych faktów obciążających go. Co więcej, w roku 2002 redakcje New York Times, Washington Post oraz CNN uznały te informacje za niewiarygodne plotki i zawiesiły swoje śledztwa.
Raport Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej z listopada 2020 nie obciąża Jana Pawła II, lecz oskarża struktury dyplomatyczne, biurokratyczne i administracyjne w Kościele. Ponadto raport pokazuje, że Jan Paweł II działał transparentnie i stanowczo domagał się gruntownego zbadania wszelkich zarzutów. Przypadek byłego kardynała McCarricka to raczej dowód na biurokratyczną niewydolność służb watykańskich, niż na tuszowanie przypadków pedofilii przez papieża.
Cały świat, w tym także wymiar sprawiedliwości USA, o przestępstwach McCarricka dowiedział się dopiero w roku 2017, w 12 lat po śmierci papieża Jana Pawła II.
O Stowarzyszeniu
Jesteśmy dużą, kilkupokoleniową grupą, która rozpoczęła istnienie w początkach lat 50-tych XX wieku wokół księdza Karola Wojtyły
KIM JESTEŚMY
Jesteśmy dużą, kilkupokoleniową grupą, która istnieje od początku lat
50-tych ubiegłego stulecia i skupiona była wokół księdza Karola Wojtyły.
Jako rodziny znamy Go przez dziesiątki lat, większość z nas od urodzenia.
Udzielał nam sakramentów ślubu, chrztu, jeździliśmy z nim w góry, na narty,
kajaki. Byliśmy w żywym kontakcie i przyjaźniliśmy się z nim, zarówno w
Polsce, jak i za czasów, gdy był już w Watykanie. Niektórzy z nas
towarzyszyli Mu w pielgrzymkach na różnych kontynentach, posługiwali np.
jako lekarze. Na potwierdzenie tego mamy w naszym archiwum kilka tysięcy
dokumentów: zdjęć, oryginalnych listów, poruszających sprawy osobiste, a
także dotyczące kwestii religijnych, społecznych i innych.
Są wśród nas lekarze, naukowcy, przedsiębiorcy, prawnicy, nauczyciele,
artyści, są rodziny z dziećmi, są osoby żyjące samotnie. Można powiedzieć,
że pod względem upodobań politycznych stanowimy przekrój polskiego
społeczeństwa. Jesteśmy niejednolici również pod względem wrażliwości i
zaangażowania religijnego. Nie zawsze zgadzamy się ze sobą co do oceny
sytuacji w Polsce i na świecie, lecz mamy wiele okazji do wzajemnego
konfrontowania swoich opinii.
W 2014 roku Stowarzyszenie „Środowisko ks. Karola Wojtyły – św. Jana Pawła
II” powstało na gruncie prawa kościelnego.
Najlepiej opisuje nas książka:

Zapis drogi… Wspomnienie "Środowiska" o nieznanym duszpasterstwie księdza Karola Wojtyły, Wydawnictwo św. Stanisława BM Archidiecezji Krakowskiej, Kraków 2005.
Zapis drogi… jest swego rodzaju kroniką – pamiętnikiem. Opisali w niej różni ludzie czasem swoja historię, a czasem tylko przygodę, ale zawsze w powiązaniu z OSOBĄ, która jest sercem tego, co nazwano Środowiskiem. Osobą tą jest ksiądz Karol Wojtyła – Ociec Święty Jan Paweł II.
Autorów jest wielu, stąd w tej książce wielość spojrzeń, ujęć i stylów, lecz dzięki temu lektura nie jest nużąca.
Bywa, że to samo zdarzenie zapisało się różnie w pamięci piszących… Cóż – pamięć jest zawodna, a udokumentowane fakty odnotowane są w kalendarium, będącym częścią tej książki.
Odnosząc się do niej Ojciec Święty napisał: "Dzieje ‘środowiska’ są poniekąd dziejami różnych wycieczek i wędrówek, które wszystkim nam zapadły głęboko w serce. W tej dziedzinie zdaje się, że przełomowy był rok 1953 oraz wielka wyprawa w Bieszczady. Oczywiście nie ona jedna. Do tradycji ‘środowiska’ należą różne formy wycieczek i wędrówek pieszych, rowerowych, kajakowych, narciarskich. [...]. Odnowiłem w sobie moje własne umiejętności turystyczne: nauczyłem się nocować pod namiotem, uczestniczyć w biwakach, a przy tej sposobności poznawać nieznane mi przedtem uroki polskiej ziemi, zarówno na południu, w obszarze górskim, jak też na północy, w rejonie pojezierzy. Nigdy bez was nie byłbym nawiedził, a przez to nie umiłował jeszcze bardziej tylu miejsc, które należą do bogactwa mojej Ojczyzny; nie wchłonąłbym tego całego bogactwa w sposób bardzo prosty, a równocześnie w sposób bardzo autentyczny Do tego potrzebne były Wasza młodość, Wasze umiejętności, które mi pozwoliły – mnie niewiele starszemu od niektórych wśród Was – na nowo czuć się młodym. Kiedy byłem w Waszm wieku nie było mi dane doświadczyć tego wszystkiego . Było to czas II wojny światowej i okupacji. Kiedy okupacja się skończyła, nastały czasy wprawdzie stalinowskie ale okazało się że młodość jest silniejsza od tych zagrożeń jakie system niósł w sobie, i że znajduje drogę do prawdziwych wartości, ze je odnajduje w kontekście wielkiego dziedzictwa, które jest nie tylko dziedzictwem kultury, ale przed tym jeszcze dziedzictwem Kraju ojczystego i krajobrazu".
List pierwszy od JP II do Środowiska (po wyborze 16.X.1978)
Drodzy Moi i bardzo Kochani !
Wśród różnych telegramów, jakie przyszły do Rzymu w tych dniach jest także telegram z podpisem: „Środowisko Wujka”.
Przy naszym ostatnim spotkaniu, a było to w związku z imieninami Gapy przypomnieliśmy sobie jak to ów Wujek zachował się dwadzieścia lat temu. Po konsekracji biskupiej. Co wówczas powiedział.
Dzisiaj chcę to jeszcze raz powtórzyć. Wujek zostaje. I środowisko też. A nasze wszystkie głowy w tym jak to zrobić, ażeby kontakty o jakie łatwo było w Krakowie mogły jednakże nie wygasnąć na linii Kraków (Polska) - Rzym (JCV).
To jest odpowiedź na ów telegram, a także małe dopowiedzenie tego, co napisałem do wszystkich w Polsce i w Krakowie.
Z całego serca Was pozdrawiam, błogosławię Każdego i Każdą z Was, Wasze Dzieci (a stopniowo i wnuki).
Za dużo przeżyliśmy razem za wieleśmy się razem modlili, i wędrowali za wiele Drogich nam wspólnieśmy już opłakali ( a także omodlili) ażeby to mogło nie trwać i nie owocować.
Już nie muszę dodawać jak bardzo Was proszę o modlitwę i jak zapraszam przy ważnych okolicznościach.
Wujek
20.X.1978


Filmy
Warto zapoznać się filmami poniżej
Linki
Ciekawe dokumenty w internecie
-
Bieszczady-i-beskidy-z-Wojtyłą - 1953
jp2online.pl -
List Jana-Pawla II do pp Ewy-i-Mieczysława Wisłockich - 28 czerwca 1992
jp2online.pl -
List Jana-Pawla II do pp Teresy-i-Michała Życzkowskich - 18 maja 1994
jp2online.pl -
Ostatni List Jana-Pawla II do Środowiska - Wielkanoc 2005
jp2online.pl -
Od wakacyjnych wypraw w Bieszczady do Watykanu – Teresa Malecka o św. Janie Pawle II - 18 lutego 2020
diecezja.pl - Święci chodzą między nami ulicami – Danuta Rybicka o św. Janie Pawle II - 18 marca 2020
diecezja.pl -
Był dla nas trochę jak starszy brat – Danuta Ciesielska o św. Janie Pawle II - 18 kwietnia 2020
diecezja.pl -
Mówiliśmy do niego „Wujku” i to nie było dziwne. O Janie Pawle II z córką papieskiego lekarza - Wiga Wisłocka-Autet - 18 maja 2020
pl.aleteia.org -
Zostanę przy „Wujku”, bo nie umiem inaczej mówić o papieżu – Stanisław Abrahamowicz wspomina św. Jana Pawła II - 18 czerwca 2020
diecezja.pl -
Staraliśmy się dotrzymywać mu kroku – Teresa Życzkowska wspomina św. Jana Pawła II - 18 września 2020
diecezja.pl -
Kupiła kajak „na spółkę” z ks. Wojtyłą. Wspomnienia Teresy Życzkowskiej - 22 września 2020
stacja7.pl -
Wyzwanie na całe życie – Agnieszka i Stefan Życzkowscy o św. Janie Pawle II - 18 listopada 2020
diecezja.pl -
Bądźcie przykładem życia świeckich w Kościele - Stefan Życzkowski - 2022
www.malopolska.pl
Kontakt
Skontaktuj się z nami .
Zarząd Stowarzyszenia
“Środowisko ks. Karola Wojtyły - św. Jana Pawła II”
Stefan Życzkowski - prezes, email: stefan{at}stowarzyszeniejp2.plWojciech Heydel
Wojciech Krupiński
Emilia Walczewska
Anna Pawełczyk
Henryk Walczewski
Kontakt: zarzad{at}stowarzyszeniejp2.pl